ALE NAKRĘCONE - 9 SPOTKANIE Z DOBRYM KINEM!!!

Odsłony: 360

 

 

 

ESSENTIAL KILLING

Polska Irlandia Norwegia Węgry

Jerzy Skolimowski

2010

Thriller wojenny


Nie wiemy, czy jest bojownikiem Al-Kaidy, czy niewinnym człowiekiem, który znalazł się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Mohammed, złapany przez amerykańskich żołnierzy w Afganistanie, zostaje wywieziony do tajnej bazy w Europie Środkowej. Udaje mu się uciec z transportu. By przeżyć, nie cofnie się przed najokrutniejszą zbrodnią. Mocny, przejmujący, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny. Najnowszy film Jerzego Skolimowskiego, w którym zobaczymy niezwykłe kreacje Vincenta Gallo i Emmanuelle Seigner.


Triumf Skolimowskiego

Już niemal od samego początku filmu główny bohater najnowszej produkcji Jerzego Skolimowskiegopt. "Essential Killing" jest zaszczuty i zobowiązany do bezwzględnej walki o własne życie. W obawie o nie zmiata z powierzchni ziemi trzech amerykańskich żołnierzy i zostaje schwytany przez  Amerykanów. Jednak Mohammedowi nie będzie dane pozostać w rodzimym Afganistanie. Wraz z wieloma innymi więźniami, poddawany wymyślnym torturom, trafia wreszcie do Środkowej Europy, gdzie ma być przetrzymywany w tajnym więzieniu. Szczęśliwy przypadek sprawia, że furgonetka przewożąca więźniów, w tym  także Mohammeda, ulega wypadkowi. Bohater długo się nie zastanawiając instynktownie korzysta z okazji i rozpoczyna swoją ucieczkę. Jest zupełnie sam, zakuty w kajdany, odziany w pomarańczowy uniform, a przede wszystkim zmuszony do radzenia sobie w ekstremalnych warunkach w obcym kraju i zupełnie innej rzeczywistości.

Odgrywający główną rolę
Vincent Gallo (świetna kreacja w "Tetro" F.F. Coppoli) w sposób iście hipnotyzujący ukazuje postać żądną pozostania przy życiu i zmuszoną do bezwzględnego działania. Mohammed w wykonaniu Gallo to człowiek wyalienowany, przestraszony i działający jak najbardziej instynktownie. Pomimo faktu, iż być może główny bohater jest nawet terrorystą i podczas swej ucieczki zabija niewinne osoby, widz podczas seansu może się z nim utożsamiać i mu współczuć. Jerzy Skolimowski w "Essential Killing" ukazuje nam przede wszystkim przypadek człowieka walczącego o największy dar, jaki otrzymał – własne życie. I choć walka ta jest nierówna i praktycznie z góry skazana na porażkę, bohater filmu sięga po bezwzględne środki.


Reżyser w swej produkcji nie pieści się z widzem i w sposób bardzo przejmujący i realistyczny ukazuje sceny przepełnione naturalizmem i przemocą. Warto zaznaczyć także o pojawiających się onirycznych omamach bohatera, które dodatkowo zagęszczają klimat. Jednak "Essential Killing" składa się nie tylko z wyśmienitej kreacji
Vincenta Gallo. W oczy rzuca się przede wszystkim specyficzna, niemal poetycka narracja. Główna dewiza filmu brzmi: maksimum obrazu, minimum słów. I Jerzemu Skolimowskiemu naprawdę udaje się wykreować intrygujący obraz. Mocną stroną filmu są świetne zdjęcia autorstwa Adama Sikory. W samej reżyserii można poczuć artystyczną moc Skolimowskiego, który wszak jest także cenionym malarzem. Warto zwrócić uwagę na ciekawą grę barw oraz pojawiający się tu i ówdzie kontrast. Ten malarski obraz okraszony został intensywną, trzymającą w napięciu i dość niepokojącą oprawą dźwiękową. Muzyka stworzona przez Pawła Mykietyna podkreśla charakterystyczny klimat "Essential Killing".

Jerzemu Skolimowskiemu
udała się nie lada sztuka. Stworzył produkcję, której daleko jest od przeciętnej, taniej komercji i która nakreśla swego rodzaju własną, kinową ścieżkę. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że jednak "Essential Killing" poprzez swą malarską oprawę i pewną poetyckość staje się obrazem na wskroś specyficznym i może nie zostać doceniony przez szerszą widownię. Przede wszystkim jednak Skolimowski wykreował intrygujący obraz ukazujący wyobcowaną, pozostawioną samą sobie jednostkę, walczącą o przetrwanie. Uważam, że warto doceniać kino autorskie, które lubi iść pod prąd, a przy tym także zmuszać do refleksji.


Okrucieństwo nie do przyjęcia

Po pół godziny trwania seansu "Essential Killing" chciałem krzyczeć wniebogłosy, że oto ukazał mi się wreszcie film, który z czystym sumieniem mogę nazwać arcydziełem. Zobaczyłem coś zawierającego w sobie wszystko, co kocham w kinie najbardziej - osamotnionego bohatera, brutalną, bezkompromisową historię, a także magnetyzm, który nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. I całe szczęście, że film jest tak magnetyczny, bo przykrywa tym (choć nie całkowicie) swój największy mankament - długość. Ale o tym za chwilę.

Skolimowski
od razu wrzuca nas w sam środek akcji. Trwa wojna w Afganistanie. Główny bohater (Vincent Gallo) zostaje schwytany przez amerykańskich żołnierzy i wywieziony do jednej z tajnych baz na terenie Europy Wschodniej, w której jest brutalnie przesłuchiwany. Udaje mu się jednak uciec. Rozpoczyna się brutalna walka o przetrwanie. Reżyser nie przejmuje się klasycznym podziałem dramatu, dzięki czemu dokonuje rzeczy naprawdę genialnej - widz sam czuje się jak zagubiony uciekinier, który nie jest niczego pewien. Nic nie zostaje powiedziane wprost, liczy się tylko to, żeby przeżyć. To absolutne mistrzostwo narracyjne, dzięki któremu "Essential Killing" oglądałem niczym zahipnotyzowany. O otaczającej bohatera rzeczywistości wiemy dokładnie tyle co on (czyli nic), a cały seans jest jak potężne uderzenie w głowę. Skolimowski, z dokumentalną wręcz precyzją, śledzi dramatyczną podróż człowieka, który stał się ofiarą przemocy. Ofiarą wojny i jednym z milionów ludzi, którzy też zostali  "wrzuceni w sam środek akcji", bez żadnego przygotowania. To wszystko składa się na coś niezwykłego, świeżego i absolutnie genialnego, ale, jak już wcześniej pisałem, ta historia cierpi na jedną bardzo poważną chorobę - jest za długa. Tak, brzmi to trochę absurdalnie przy osiemdziesięciu trzech minutach projekcji, ale to po prostu nie jest materiał na tak długi obraz. To, co przez pierwsze pół godziny wydaje się świeże i błyskotliwe, z każdą minutą staję się coraz bardziej nużące. Wszystko sprawia wrażenie jakby reżyser, chcąc nakręcić film pełnometrażowy, specjalnie wydłużał czas jego trwania. Moment kulminacyjny, swoją drogą naprawdę wyśmienity, następuje zdecydowanie za późno, w momencie gdy większość widzów jest już znudzona ciągłą obserwacją gościa idącego przez śnieg.


Ten film to aktorski Mount Everest, zdobyty przez jednego śmiałka. I tu też objawia się ta genialna surowość - jeden aktor, który na dodatek, przez cały obraz, uwaga, nie wypowiada ani jednego słowa.Gallo
stworzył kreację, która chwyta za gardło i do końca nie chce puścić. Nie wiemy o jego postaci nic, wszystko to tylko domysły, a on, mimo wielu okrucieństw, których się dopuszcza, budzi w widzach współczucie, a wręcz rodzaj "sympatii". Majstersztyk.

"Essential Killing" to twardy orzech do zgryzienia. Zimny jak lód obraz
Skolimowskiego jest zarazem najgorętszym ładunkiem emocjonalnym w kinie od bardzo dawna. Efekt psuje jednak jego długość i fakt, że "surowość" staje się w pewnym momencie męcząca. Jednak, mimo wszystko, jestem w tym filmie zakochany. Niech będzie za długi, niech będzie wręcz nudny, ale dawno nic tak "nudnego" nie zaangażowało mnie emocjonalnie tak bardzo.