Kolejne spotkanie z dobrym kinem ...i to polskim:)

Odsłony: 368

 

 

czas trwania:1 godz. 57 min.

gatunek: Dramat

premiera: 2011

produkcja:Polska

reżyseria:Jan Komasa

scenariusz:Jan Komasa


Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. Uciekając od świata poznaje „Ją”. "Ona" zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do "Sali samobójców", miejsca, z którego nie ma ucieczki. W pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze… "Sala samobójców" to film Jana Komasy, jednego z najzdolniejszych reżyserów młodego pokolenia. Pierwszy raz udało się w Polsce stworzyć film, w którym wirtualny świat awatarów jest równie ważny, jak rzeczywista gra aktorów. Ponad rok powstawało animowane, drugie życie głównego bohatera. Intrygująca historia i wspaniałe aktorstwo sprawiają, że jest to film tylko dla ludzi którzy potrafią docenić dobre kino. Zapraszamy na kolejne spotkanie z dobrym filmem!


W poszukiwaniu bólu

Dominik jest wrażliwym osiemnastolatkiem, którego czeka matura. Ma wiecznie zajętych rodziców, którzy pod względem materialnym zapewniają mu wszystko. Gdy spotyka go niepowodzenie i upokorzenie, nie mając w nikim oparcia, szuka ucieczki w Internecie. W sieci poznaje tajemniczą Sylwię, która wciąga go do niebezpiecznej gry: "Sali samobójców".

Można kręcić nosem nad problemami Dominika, których lepszym przedstawicielem byłby może szesnastolatek, a nie maturzysta. Jednak czas przełomu, jakim jest tzw. wchodzenie w dorosłość, gra tu istotną rolę. Porażająca bezmyślność rodziców Dominika, (szczególnie w momentach "leczenia" syna) i sztampowość ich wypowiedzi sprawiają, że trudno spojrzeć na nich, jak na ludzi z krwi i kości. Beata (Agata Kulesza) i Andrzej (Krzysztof Pieczyński) pełnią więc funkcję symbolu tragicznych błędów, jakie mogą popełnić rodzice. Największą porażką w ich przypadku, oprócz braku kontaktu z synem, jest traktowanie swojego dziecka jak gliny, z której chcą lepić twór na obraz i podobieństwo swoje.

Przekaz "Sali samobójców" jest bardzo dosłowny, niekiedy nawet schematyczny. Raczej nie znajdziemy w nim szerszych pól interpretacyjnych. Cytaty z literatury o zakładaniu maski na początku historii, sprawnie zarysowują nam sens tego, co nastąpi dalej. Gra aktorska niestety nie zachwyca. Napady histerii Jakuba Gierszała (Dominik) nie przekonują do końca, ale można mu wybaczyć, wszak to młody aktor, a rola trudna. Na szczęście, mamy bardzo dobrze rozegrany finał, podczas którego bohaterowie boleśnie spadają z iluzji na ziemię. Dominik pod koniec historii mówi: Żyje się po to żeby żyć (...) w życiu chodzi o to, by jak najwięcej dać z siebie innym. Jednak teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką.



Pod względem technicznym film na pewno zasługuje na uznanie. Środki takie jak szaro-niebieska kolorystyka, świetna muzyka (klasyczne utwory przeplatają się z muzyką młodzieżową) i sprawny montaż, tworzą niepowtarzalny klimat filmu. Nowość i dynamizm określają, moim zdaniem, film Komasy Mimo potknięć, "Sala samobójców" to iskierka nadziei na rozwój nowych trendów w polskim kinie.

Film musi być dziełem epoki. Musi ją chwycić, zmierzyć, opowiedzieć i zmienić. Myślę, że "Sala samobójców" spełnia przynajmniej trzy pierwsze wymagania postawione dawno temu przez jednego z teoretyków kina. To film potrzeby i ważny, ponieważ porusza problem, który coraz częściej spotyka młodych ludzi, szczególnie w okresie dojrzewania; problem przenoszenia swojego życia do Internetu. Sieć stała się miejscem, gdzie wielu próbuje rozwiązać swoje problemy i realizować naturalne potrzeby akceptacji i uznania. Towarzyszy temu niekiedy zamknięcie się na świat i poszukiwanie.

Niech za podsumowanie posłużą słowa samego reżysera Jana Komasy (Kino 3/2011), zastanawiającego się nad tzw. kulturą emo, w której konwencję, jak sam mówi, wpisuje się jego bohater: Wydaje się, że stoi za tym poszukiwanie bólu, który ma dociążyć ich życie, bo stało się zbyt łatwe.

Michał Walkiewicz


Dobre, bo polskie?

Na ilu polskich filmach byłam w kinie w zeszłym roku? Na jednym, "Kołysance" Machulskiego. Dlaczego? Bo oprócz schematycznych, TVN-owskich komedii romantycznych nad Wisłą mało co się niestety kręci. I nagle po kolejnych kotkach, ciachach i wojnach płci mamy "Salę samobójców", wreszcie coś z niską zawartością cukru i sztucznych barwników, co wcale nie jest łatwo ot tak przełknąć i pójść dalej. Wreszcie coś innego, oryginalnego. Wreszcie coś dobrego?...

Chciałoby się napisać, że główny bohater filmu, Dominik (Jakub Gierszał), to zwykły nastolatek. Tak jednak nie jest: chłopak pochodzi z bogatej rodziny, jest uczniem renomowanego liceum, ma ładną buźkę, niezłe oceny, własnego szofera, pewnie z dwie setki znajomych na wiadomym portalu społecznościowym i pieniądze, na co tylko chce. Żyć, nie umierać, ale czy aby na pewno? Jego rodzice (Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński) w swoim zapracowaniu i wyścigu szczurów nie mają dla rozpieszczonego jedynaka czasu, a on sam powoli zakochuje się w koledze ze szkoły, chociaż woli to zachować dla siebie. Niestety jedna plotka, jeden filmik, a pod nim mnóstwo komentarzy brutalnie wyśmiewających seksualność Dominika, sprawia, że bohater traci grunt pod stopami. Wtedy właśnie dostaje wiadomość od kogoś z nickiem "sala_samobojcow". Tak zaczyna się znajomość, która na zawsze zmieni życie chłopaka...



Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam on-line trailer filmu Jana Komasy, zwłaszcza animowane sekwencje z awatarami bohaterów, byłam zaskoczona, bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie wierzyłam, że ktoś był gotowy zaryzykować i wyłożyć pieniądze na coś bez polskich "młodych, pięknych" w rolach głównych. Tak się jednak stało i bardzo dobrze, bo siła "Sali samobójców" tkwi w jej inności. To dobrze nakręcony, dosyć trudny w odbiorze film z finałem, nad którym trzeba się trochę zastanowić. Może nie jest tak mocny jak "Czarny łabędź", ale i tak wystarczająco pesymistyczny i ponury, żeby wyssać z człowieka pozytywne emocje. Ma także swój klimat, który potęguje dobra muzyka Michała Jacaszka.

Film ma oczywiście także swoje wady. Pierwszym z nich jest scenariusz, a zwłaszcza niektóre dialogi, które są niestety sztuczne i mało przekonujące. Cała historia trzyma się kupy, ale właściwie można ją podzielić na dwie części: pierwszą, w której rodzice Dominika wciąż wspominają o jego maturze zwykle w kontekście jej zdania i drugą, kiedy chłopak zanurza się w świat Sylwii. Problemy, które przewijają się przez te dwie godziny spędzone na seansie, są więc liczne: od spraw damsko-męskich (i męsko-męskich), przez brak wspólnego języka nastolatków i dorosłych czy bezlitosnych w plotkowaniu rówieśników aż do samobójstw i czegoś, co Japończycy nazwali hikikomori, a więc ucieczki przed ludźmi i światem. Można by tym obdzielić kilka innych filmów.



Jeśli chodzi o grę aktorską, to na pochwałę zasługuje oczywiście Gierszał. Wierzę, że gdzieś tam, może całkiem blisko, żyją takie właśnie nieszczęśliwe Dominiki. Przekonał mnie do swojej postaci, bardzo zresztą wyrazistej i dobrze rozpisanej dzięki Komasie, i przyznaję, że mu współczuję, ale nie do końca, bo "źli" rodzice "złymi" rodzicami, a własny rozum się ma, nawet będąc nastolatkiem z burzą hormonów. Kulesza jest świetna jako matka wciąż mówiąca o swoim dziecku "to normalny, zdrowy chłopak, czyta książki", jej gra aktorska ujęła mnie za serce, chociaż znowu moje współczucie nie jest tak zupełnie czyste... Roma Gąsiorowska, czyli Sylwia z Internetu, niestety mnie rozczarowała: nie kupuję jej kreacji i już. Zwłaszcza w scenach animowanych głos aktorki zawodzi, brak w nim emocji.

Animacja, o której mówiło się wiele na długo przed premierą filmu, zachwyca. Dla jednych ilość scen w tytułowej sali będzie zbyt duża, ale dla fanów mangi i anime (jednym z nich jest reżyser filmu) oraz współczesnych kreskówek zrobionych na ekranie komputera będzie w sam raz (podobne projekty postaci można znaleźć m.in. w serialu "Storm Hawks", znanym także z polskiej telewizji). Charadesign jest przyjemny dla oka, aż chciałoby się zrobić własnego awatara, ale już niekoniecznie zanurzać się w świecie niedoszłych samobójców.

Po komentarzach na blogach, Facebooku i różnych forach wnioskuję, że nie wszyscy zrozumieli eksperyment filmowy Komasy. Może morał powinien zostać powiedziany wprost?... "Sala samobójców" nie jest do końca produkcją opowiadająca o uzależnieniu od Internetu ani o samobójstwach. Nie jest to film o nieszczęśliwym dzieciństwie ani o samotności przy setkach znajomych on-line. Nie jest to historia uniwersalna ani ku przestrodze. Czym więc dzieło młodego reżysera jest? Na pewno powiewem świeżości w polskim kinie. Teraz czekajmy na kolejne równie dobre nowości.

Jan Komasa

Jan Komasa (ur. 28 października 1981 w Poznaniu) – polski reżyser i scenarzysta filmowy. Syn aktora Wiesława Komasy.

Absolwent Państwowej Podstawowej Szkoły Muzycznej nr 2 im. Stanisława Moniuszki, Jan Komasa ukończył także 21 Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Jerzego Grotowskiego w Warszawie i od 2000 roku studiował w PWSFTiT w Łodzi. Jest autorem kilku reklam i teledysków.

Twórczość

W 2003 roku nakręcił etiudę pt. Fajnie, że jesteś, która zdobyła trzecią nagrodę na Festiwalu Filmowym w Cannes 2004 w sekcji Cinefondation. W 2005 roku wyreżyserował jedną z trzech części filmu Oda do radości. W 2007 nakręcił film dokumentalny pt. Spływ, przedstawiający spływ kajakowy osób starających się uwolnić od uzależnienia narkotykowego (w filmie tym Komasa jest także autorem zdjęć). W 2008 roku zrealizował Golgotę wrocławską - 90-minutowy spektakl Teatru Telewizji w ramach Sceny Faktu. W 2011 nakręcił film pt. Sala samobójców.

Filmografia

Nagrody i wyróżnienia

Za Salę samobójców:

  • 2011 – Złote Kaczki: dla najlepszego filmu, za najlepszy scenariusz, dla najlepszego aktora, za najlepsze zdjęcia
  • 2011 – Palić (European Film Festival) Palić Tower dla najlepszego reżysera[1]
  • 2011 – Nagroda FIPRESCI na festiwalu Kraków Off[2]
  • 2011 – Giffoni Valle Piana (MFF dla Dzieci i Młodzieży) Nagroda dla najlepszego filmu w kategorii +16 & Nagroda Specjalna Arca Cinemagiovani
  • 2011 – 36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: Nagroda Internautów Wirtualnej Polski, Nagroda Stowarzyszenia Kin Studyjnych i Lokalnych, Srebrne Lwy & Wschodząca Gwiazda Elle
  • 2011 – Najlepszy polski debiut na festiwalu Nowe Horyzonty[3]

Za nowelę "Warszawa" w filmie Oda do radości:

  • 2005: Ko-nominacja do Paszportu Polityki za film Oda do radości
  • 2005: Konin, Przegląd Polskich Filmów Fabularnych "Debiuty" – Nagroda Publiczności
  • 2005: Gdynia, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych – Nagroda Specjalna Jury
  • 2006: Koszalin, KSF "Młodzi i Film" – nagroda dziennikarzy
  • 2006: Koszalin, KSF "Młodzi i Film" – nagroda Specjalna Jury
  • 2006: Warszawa, 21 Społeczne LO - nagroda dla wyróżniającego się absolwenta "Dębowy Taboret"
  • 2007: Houston, WorldFest Independent Film Festival – Platinum Award w kategorii "produkcja niskobudżetowa"

Za "Golgotę wrocławską":

  • 2009 - Jan Komasa Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Grand Prix za reżyserię
  • 2009 - Adam Ferency Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Grand Prix za rolę aktorską
  • 2009 - Piotr Głowacki Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Grand Prix za rolę aktorską
  • 2009 - Michał Jacaszek Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Grand Prix za muzykę
  • 2009 - Grzegorz Piątkowski Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Grand Prix za scenografię
  • 2009 - Piotr Kokociński Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-nagroda za oryginalny polski tekst dramatyczny
  • 2009 - Krzysztof Szwagrzyk Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-nagroda za oryginalny polski tekst dramatyczny
  • 2009 - Radosław Ładczuk Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-nagroda za zdjęcia
  • 2009 - Bartosz Pietras Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-nagroda za montaż
  • 2009 - Adam Woronowicz Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-nagroda aktorska
  • 2009 - Jan Komasa Sopot (Krajowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru TV "Dwa Teatry")-Nagroda Honorowa im. Krzysztofa Zaleskiego