Strona 2 z 4
Nie rzucim ziemi
Kto miał rozum, to uciekł i już raczej nie wróci,
po to żeby tu osiąść na stałe.
Gdy uważnie się patrzy,
tylko ja nieudacznik,
nieporadny – w Burlandii zostałem.
W pustogłowiach zakładam ogrody,
wbrew naturze, z Syzyfa uporem
i znów świnia czy wrona,
wyżre wszystkie nasiona
i nadzieje „oleje”... roztworem.
Owszem, jest mi tu straszno i zwiewno.
Stawiam żagle i zrywam kotwicę,
lecz przykuty na cumie,
machnąć ręką nie umiem,
zebrać klocków i pruć za granicę.
Zaprzyjaźnię, oswoję się z MOPS-em,
gładko przełknę eliksir skundlenia.
W głębi oczu, co milczą,
zgaszę naturę wilczą,
nie odgryzą łaskawcy ramienia.
Będzie boleć, lecz dotrwam do końca,
ślepy, głuchy, milczący, skruszony,
skamieniały i szary,
posąg starej fujary,
naiwniactwu na chwałę wzniesiony.
Jan Lis - 06-01-2007 16:02:3
Na płasko
Gniecie mnie pewna analogia.
Nie bierze mnie angelologia.
Więc podpowiada mi logika,
że musi wziąć satanistyka.
Przeto miast górnych półek – wolę,
to co znajduje się na dole.
Mnie tam liryka nie rozczula,
najbliższa duszy koszula.
Dostaję lotów, skrzydła czuję,
kiedy kabaret występuje,
bo jego klimat mnie kręci.
Mam wszystkie skecze w pamięci
i widzę z wyprzedzeniem
co się stanie na scenie.
Jeśli wystarczy mi sił
będę się śmiał w przód i w tył.
W przypływie dobrego humoru,
obyłbym się bez aktorów.
Po co mi w ogóle ci błaźni,
mogę się śmiać z wyobraźni.
Wciąż uśmiech na twarzy nieść zdrowy,
jak typowy głupek miastowy,
który jeden ma zakres fal.
Łopatologia! ( ) Angelologia?
Co proszę? Jaka dal?
Jan Lis - 06-01-2007 16:02:5
Halinie Frąckowiak
Pewien krytyk, wizjoner, w Lublinie,
Twierdził, że czar muzyki – zaginie.
Opanuje Świat techno!
A kto nie chce, to niech no,
Da mikrofon Frąckowiak Halinie.
Jan Lis - 06-01-2007 16:04:3