Strona 3 z 4
Opłatek 2005
Gdyby tak zechciał Jezus mały,
z jasełkowego przedstawienia.
Cud sprawić i dla Bożej chwały,
zrealizować nam życzenia.
To byśmy wszyscy w dobrym zdrowiu,
szczęśliwie żyli lata całe.
Każdy z nas miałby cztery kąty,
piec ciepły i dochody stałe.
Gdybyśmy sobie zasłużyli,
szlachetną myślą i czynami.
To bez wątpienia mały Jezus,
przepyszną kutię jadłby z nami.
Ale my grzeszni, bałamutni,
ale my przecież tylko ludzie.
Życzeniem – szczodrze obdarzamy,
lecz nie ma mowy tu o cudzie.
Jan Lis - 06-01-2007 16:04:5
Przetarg
Upadają mocarstwa.
Ostre szczyty gór giną,
więc normalną jest rzeczą,
że umarło nam kino.
Po ostatnim seansie
ludzie poszli do domu
i zostało samotne,
niepotrzebne nikomu.
Zapłakały grzejniki,
pleśń w fotelach usiadła,
na gnijącą podłogę,
łza nostalgii upadła.
Grzyb zagnieździł się w ścianie,
wgryzł się zębami w mury,
splotem macek wysysa,
echa tamtej kultury.
Wieczorami po mieście
smuży się zapach trupi.
Kino, kino na sprzedaż!
Niech ruinę ktoś kupi.
Jan Lis - 06-01-2007 16:05:3
Tutejszy tren
wieczór
jak wieczór
zmierzch zapadał zwykły
zarysy twarzy z braku światła nikły
tylko sylwetki rozproszone w mgle
przez senne miasto snuły się
odchodzą twarze
idą cienie
ciche
łagodne
pogodzone
zasłoną mroku otulone
w pamięci zacierają się
—
ja wiem
że świt otworzy oczy
że chociaż zmienię stan skupienia
w coś
nie do końca pojętego
będę się tak jak myśli toczył
przez wszechświat
jak dźwięk
gitary Ścierańskiego
Jan Lis - 08-03-2007 00:35:1
Audiencja IV
Schaeffer „Raj Eskimosów”
i sprawa oczywista.
Ujawnia się nam mechanizm,
jak funkcjonuje artysta.
Wygłasza wzniosłe teorie,
jest czysty, wrażliwy i czuły,
a ciało, niestety ciało,
nie może się obejść bez buły.
Sam sobie bączka podbija.
Duch w chmury, fizys w kłopoty,
lecz jakże opuścić glorię,
wspaniałą – bo własnej roboty.
Ceni Się i Swą sztukę,
resztę uważa za bzdety,
nią wyniesiony nad miasto,
na błazna wygląda... niestety.
Dobrze że nasi Artyści,
spektaklu nie oglądali,
mogliby wziąć coś do siebie
i by się po obrażali.
Jan Lis - 06-01-2007 16:07:1